Nie zdążę – Olga Gitkiewicz
Wykluczenie komunikacyjne. Takie hasło. Popularniejsze przed wyborami parlamentarnymi, pojawiające się z pewnością w czasie konferencji prasowych polityków różnego szczebla. Temat badań i analiz naukowych. Sucha statystyka i konkret, który da się wyrazić w liczbach. W procentach. Na wykresie.
Olga Gitkiewicz napisała książkę o czymś innym – o ludziach wykluczonych komunikacyjnie. O miasteczkach i wsiach odciętych od większych ośrodków, a co za tym idzie: opieki medycznej, edukacji, kultury. Napisała o decydentach, zapaleńcach i szefach spółek komunikacyjnych. O kolei, autobusach, prywatnych firmach przewozowych, stacjach, przystankach, rozkładach jazdy stworzonych bez choćby chwili refleksji nad potrzebami osób podróżujących codziennie do pracy i szkoły.
Imponująca to opowieść, rozpisana na głosy, niepozostawiająca wątpliwości, że z roku na rok jest właściwie coraz gorzej. Że niekiedy to nie ekonomia, ale niezrozumiałe decyzje na szczeblu, z którego wzrok nie sięga do niewielkich punktów na mapie, sprawiają, że życie setek czy tysięcy ludzi zmienia się bezpowrotnie. Kto choć raz musiał zaplanować podróż transportem publicznym, wie, jaki to wysiłek – znaleźć odpowiednie połączenie, a później jeszcze – nie bez stresu – myśleć o tym, czy przypadkiem nie należało by pojechać dzień wcześniej, bo przecież spóźnienia to jedyny gwarant polskiej komunikacji publicznej. A tu autorka uświadamia nam na konkretnych i bardzo obrazowych przykładach, że są przecież tacy, którzy – chcąc uczyć się lub pracować – przeżywają tę gehennę co dzień. Lub – co gorsza nawet – zostają pozbawieni wszelkich złudzeń i poinformowani, że oto przystanek, z którego do tej pory codziennie odjeżdżali 3 godziny wcześniej niż nakazuje rozsądek i plan dnia, będzie już tylko nieużytecznym elementem przydrożnego krajobrazu.
Autorka pokusiła się na opowiedzenie historii bez końca, wciąż trwającej i dotykającej mnóstwa osób. Potraktowała temat bardzo wszechstronnie i przedstawia w swojej książce punkt widzenia nie tylko konsumentów, ale również tych, którzy na różnym etapie mogli przyczynić się do zmiany. Dlaczego zatem w wielu miejscach wciąż jest tylko gorzej? Oprócz gorzkich refleksji „Nie zdążę” to również całkiem udana próba odpowiedzi na to pytanie.