czytanka.net

Tańczymy już tylko w Zaduszki – Maria Hawranek, Szymon Opryszek

Książki dotyczące Ameryki Południowej zawsze mają w sobie pewien rozdźwięk: z jednej strony, sięgając po nie, wiemy mniej więcej, czego można się spodziewać – to specyficzny nastrój, do którego przyzwyczaiła nas wielka literatura: Llosa, Cortazar, Marquez; nastrój magiczny, o którym jesteśmy skłonni myśleć, że jest tam codziennością. Z drugiej strony, w książkach z tamtego regionu – i mówię to zarówno o literaturze pięknej, jak i faktu – zawsze znajdzie się coś zaskakującego, przerastającego europejska wyobraźnię zakorzenioną w naszej rzeczywistości.

Tak można opisać tom „Tańczymy już tylko w Zaduszki. Reportaże z Ameryki Łacińskiej” autorstwa Marii Hawranek i Szymona Opryszka. Piętnaście historii, mikroopowieści, które puchną w głowie i zostają na dłużej. Część książki przeczytałam jednym tchem, kolejne rozdziały dawkowałam sobie tak, by móc pobyć z poszczególnymi bohaterami dłużej. To w dużej mierze ludzkie dramaty. Niby opisujące uniwersalne problemy ludzkiej egzystencji, niby odnoszące się do najistotniejszych kwestii współczesnego świata, ale jednak diametralnie różne od tego, co możemy usłyszeć od przyjaciół czy sąsiadów.

To solidne reportaże o świecie, którego nie ma w mediach, który jest tak odmienny od naszego, że gdyby nieco te teksty przeredagować, mogłyby spokojnie stać się nawiązująca do najlepszych tradycji tamtejszej literatury powieściami.

Ta książka to patchwork. Ma to swoje zalety, bo pozwala traktować każdą z historii oddzielnie i przeżywać tak długo, jak chcemy, bez straty wątku. Ale mnie osobiście brakowało przewodnika, kogoś, kto swoje motywacje, trudy podróży i tło społeczno-polityczno-ekonomiczne przedstawi szerzej.