czytanka.net

Barcelona. Stolica Polski – Ewa Wysocka

Ukazanie się „Barcelony. Stolicy Polski” jakoś mi umknęło. Trafiłam na tę książkę chyba dopiero przeglądając w październiku całą ofertę wydawnictwa Marginesy.

Samym miastem byłam oczarowana – choć spędziłam tam tylko jeden dzień jesienią poprzedniego roku, a korespondencji Ewy Wysockiej na antenie Polskiego Radia słucham zawsze bardzo chętnie. W jej relacjach czuje się, że zna to miasto i jego mieszkańców doskonale. Zagadką pozostawał tylko tytuł. Intrygujący, bo przecież co ma do Polski odległe katalońskie miasto?

Książka wydana jest wspaniale. Już fotografia na okładce przywołuje ciepły wrześniowy dzień w Barcelonie. A wewnątrz jest nie gorzej. Mnóstwo fotografii, geometrycznych zestawień w pulsujących kolorach – kolorowo, energetycznie, ale przede wszystkim czytelnie. Do tego zresztą zdążyły już czytelników przyzwyczaić Marginesy. Wydaje się, że wydawnictwo dba w równej mierze o treść książki jak i o sam wygląd przedmiotu, który może cieszyć już samym leżeniem na biurku czy nocnej szafce.

Ewa Wysocka opowiada niezwykle. A jej wiedza jest doprawdy imponująca. W podziękowaniach wspomina oczywiście instytucje, z pomocą których powstał ten tekst, ale byłam zachwycona opowieściami z jej bezpośrednich spotkań z mieszkańcami Barcelony, relacjami osób, które – jak sama autorka – mieszkają i pracują w Katalonii od dwudziestu, trzydziestu lat i nieprzerwanie starają się łączyć tamtejszą kulturę z naszą. Tłumacze, artyści, właściciele restauracji, sportowcy, duchowni. Wszyscy oni na co dzień dowodzą, że dwa tak odmienne narody jednak coś łączy. I to tak wiele!

To zresztą kolejny aspekt tej książki – niesamowita różnorodność. Ewa Wysocka ujęła temat mniej więcej chronologicznie – sięgając do naprawdę odległych historycznych źródeł. Dowodzi, nie bez sukcesu zresztą, że związki polsko-hiszpańskie, czy ściślej mówiąc polsko-katalońskie, sięgają naprawdę odległych czasów. Te początkowe fragmenty książki są niezwykle interesujące, wcale nie mniej niż te bardziej współczesne. A im bliżej współczesności, tym temat polskości Barcelony jest ujmowany w coraz szerszej skali.

Można tu przeczytać o historii i polityce, wojnach, armiach, podróżach, gospodarce – tego wszystkiego czytelnik pewnie się spodziewa. Ostatecznie to ten sam, nie taki znowu wielki kontynent. Ale autorka pisze też o poezji, teatrze, religii, piłce nożnej, rozrywce telewizyjnej. Każdy z tych aspektów dotyczy czasów współczesnych lub dawniejszych, nie wszystko pozostaje oczywiście w powszechnej świadomości i nie jest tak, że przeciętny Katalończyk bezbłędnie wymieni polskie narodowe potrawy i usytuuje na mapie nasze największe miasta. Oddajmy jednak sprawiedliwość: i nasza wiedza o Katalonii oraz samej Barcelonie jest dość oględna.

Co więc bije z tej książki? Niesamowita sympatia, jaką Katalończycy darzą nas, mieszkańców kraju położonego nad pewnym zimnym morzem, dwa tysiące kilometrów od ich granicy. Wszystkie te elementy: różnorodność ujęcia tematu, ilość anegdot i umiejętność snucia interesujących opowieści przez autorkę sprawiają, że do Barcelony chce się pojechać – pierwszy lub kolejny raz. I choć to miasto i bez swojej „polskiej twarzy” zachwyca, po lekturze książki Wysockiej można na nie spojrzeć jeszcze inaczej, tym razem może zwiedzając inne dzielnice, zaglądając do miejsc, gdzie na ciepłym hiszpańskim wybrzeżu można odnaleźć jakieś elementy ojczystego kraju.

Świetna lektura, doskonałe uzupełnienie wszelkich przewodników i map. Dla tych, którym wydaje się, że Barcelonę znają już dobrze, dla tych, którzy w trakcie wizyty w tym mieście skupili się na najważniejszych zabytkach polecanych w albumach z architekturą oraz dla tych, którzy podróż tam dopiero planują.