czytanka.net

Mur. 12 kawałków o Berlinie – antologia pod red. Agnieszki Wójcińskiej

Bardzo lubię czytać reportaże. I równie mocno unikam czytania o reportażach przed zapoznaniem się z nimi. Są książki wybitne, które trzymają w napięciu przez cały czas trwania lektury, a są po prostu interesujące z jednym, dwoma czy kilkoma punktami wbijającymi w fotel, absolutnie zachwycającymi lub szokującymi. I te punkty często w opisach lub recenzjach pojawiają się jako element mający zachęcić do czytania konkretnego tomu. A to trochę tak, jakby zdradzić intrygę powieści kryminalnej, opowiedzieć ostatnią stronę pasjonującej sagi, podsunąć w streszczeniu kulminacyjny moment dramatu.

O „Murze”, podobnie jak o innych reportażach czytałam i słyszałam niewiele, trzymając się tej mojej dobrej zasady. Pierwsze skojarzenie jest dość oczywiste i sporo z niego sprawdza się w trakcie czytania. To książka o berlińskim murze, wzniesionym w latach 60. XX wieku, systemie umocnień, który podzielił nie tylko miasto czy kraj, stał się granicą wpływów w Europie i symbolem tego, jak po II wojnie światowej ułożyły się losy ludzi, regionów, krajów.

„Mur. 12 kawałków o Berlinie” jest antologią, a teksty składające się na ten tom zostały napisane przez różnych autorów, nie tylko Polaków czy Niemców. Traktują też o różnych sprawach, nie tylko o tym, co budzi oczywiste skojarzenia z tytułem. Niektóre może nawet bardziej metaforycznie traktują na temat podziałów. To opowieści głównie o Niemcach, ale też o innych narodowościach, o grupach i jednostkach, o pamięci i próbie przypomnienia sobie czegoś z okresu, gdy muru jeszcze nie było i z czasów, kiedy fizycznie podzielił rodziny i przyjaciół.

Nie brakuje tu historii spektakularnych, ale są też teksty, które pełne są refleksji na temat ludzkich relacji i najnowszej historii Europy. Dzięki różnorodności doboru, poznajemy kilka punktów widzenia, ale nawet w tych najbardziej wyważonych i spokojnych relacjach, mur nigdy nie jest przedstawiony w dobrym świetle. Zawsze jest elementem ucisku, nienaturalnego podziału, którego dokonano niemal z dnia na dzień. Bez względu na konieczność zaplanowania wzniesienia tak olbrzymiego systemu umocnień, społeczeństwo odczuło to jako decyzję, o której nie zostało poinformowane, a co za tym idzie, nie mogło zorganizować się, przygotować, ułożyć swoich rodzinnych i osobistych spraw na nowo. Jak łatwo się domyślić, zdarzały się historie, gdy po drugiej stronie został ktoś bliski, kiedy nagle całe życie trzeba było ułożyć na nowo, ponieważ granica nawet silniejsza niż administracyjna nagle została ustawiona pośrodku tętniącej życiem europejskiej stolicy.

Ta antologia to dowód na wielokulturowość Niemiec, na obecność w tym kraju nie tylko „rdzennych” obywateli, ale również imigrantów, turystów. Tych, którzy zostali zaproszeni, za wszelką cenę chcieli się dostać do tego kraju lub – równie mocno pragnęli się z niego wydostać. A mur to nie tylko budowla, zasieki, okopy i wartownicy. To również ograniczenia praw obywatelskich i narzucone z góry zakazy, mentalne granice, które trudno rozpatrywać teoretycznie. Niektóre z tych opowieści są wstrząsające. Inne mocno refleksyjne. Dotyczą różnych okresów i rozmaitych ludzi. Całość tworzy całkiem kompletny obraz kilku dekad życia w tym regionie Europy. Ten specyficzny okres w historii, postrzegany dość jednoznacznie jako wciąż tętniąca bólem rana, jest pretekstem do mówienia o czymś większym, szerszym, ważnym nawet teraz, blisko 30 lat od zburzenia muru.

Świetna reporterska książka, która z każdym tekstem poszerza horyzont. A jako uzupełnienie polecam też film, w którym mur berliński jest tłem – „Most szpiegów” z Tomem Hanksem.