czytanka.net

Neurolożka – Barbara K. Lipska

Tytuł może być zapowiedzią biografii, historii międzynarodowej i fascynującej kariery. Ale podtytuł „Piękny umysł, który się zgubił” wprowadza już pewien rodzaj niepokoju i zapowiedź niezwykłej opowieści o chorobie, nauce, wsparciu i samoświadomości. Barbara Lipska nie jest zwykłym naukowcem, jest szefową Banku Mózgów – instytucji, która dla celów naukowych gromadzi i bada ludzkie mózgi. Brzmi niesłychanie, a krótki opis funkcjonowania Banku jest doprawdy jednym z ciekawszych punktów tej książki.

„Neurolożka” nie jest tekstem naukowym, wręcz przeciwnie. To bardzo osobista, do bólu szczera i nasycona wszelkimi emocjami historia. Barbara Lipska, jako ekspertka od mózgu opowiada o tym, co działo się z nią, gdy jej własny mózg przestał funkcjonować prawidłowo z powodu choroby onkologicznej. Jak robiła rzeczy, które ją samą narażały na niebezpieczeństwo, jak stawała się kimś zupełnie obcym dla najbliższych, jak potrafiła ich ranić swoimi słowami, swoim zachowaniem. I jak nikt nie miał świadomości, że to wszystko jest objawem choroby. Kto, jeśli nie naukowczyni powinien natychmiast rozpoznać objawy świadczące o tym, że dzieje się coś naprawdę złego? To naiwne pytanie kołacze się jeszcze na początku lektury. Lipska opowiada o swoich zdrowotnych problemach jak osoba, która o mózgu wie o wiele więcej niż przeciętny pacjent. Ale nie próbuje przekonywać czytelnika, że dzięki temu boi się mniej czy potrafi sama sobie wytłumaczyć to, co z nią i wokół niej się dzieje. Oczywiście, wie, że za pewne zachowania, odruchy, decyzje odpowiadają konkretne reakcje chemiczne, ucisk na poszczególne fragmenty mózgu itp. Ale nie zdaje sobie z tego sprawy w chwili, gdy przydarzają jej się te najgorsze historie: gdy gubi się w dzielnicy, w której mieszka od 20 lat, gdy krzyczy na ukochane wnuki, gdy traci orientację w terenie w lesie podczas rodzinnej wycieczki. To świadectwo pacjentki, która – dzięki swojej profesji – potrafi opowiedzieć swoją historię zarówno od strony naukowej, jak i ludzkiej. bo takie jest przesłanie tej książki – w chorobie jesteśmy bezbronni, zależni od szybkiej i trafnej diagnozy, wsparcia z zewnątrz i osobistej energii do walki.

Mądra, wzruszająca i ważna opowieść. O sile ducha i determinacji organizmu. Niestety, również o tym, że diagnoza nie wyświetla się na czole pacjenta rażącym neonem i trochę to jest loteria, czy chory trafi do odpowiedniego lekarza, czy na czas zostanie zbadany właściwym sprzętem. Paradoksalnie, również o tym, jak wiele symptomów można zlekceważyć, nawet gdy na co dzień jesteśmy ekspertami w danej dziedzinie.